Mój tata trenował lekkoatletykę. Był pierwszym w historii lekkoatletą klubu Podlasie Białystok, który wystąpił w Reprezentacji Polski. Biegał średnie dystanse i płotki. Lubię “lekką”, ale sama nigdy nie lubiłam biegać. Tlenówki w Zakopcu czy sprinty w Cetniewie wspominam niezbyt dobrze. Jednak zdecydowałam się na start w półmaratonie…Po co?!
1394 to mój numer startowy w 6 PKO Półmaratonie w Białymstoku. Białystok to moje miasto rodzinne, gdzie do 19 roku życia mieszkałam, trenowałam judo, uczyłam się w IV LO. Teraz odwiedzam je regularnie z wizytami u rodziny i przyjaciół. A to JUŻ 13 maja – za 76 dni – okaże się, czy osiągnę mój cel. Ale co nim właściwie jest? Dobiec do mety; skończyć bieg w określonym czasie; nie “umrzeć” po drodze; nie poddać się? Pewnie wszystkie wymienione, ale jest też cel nadrzędny…
“Biegam dla Justysi”
Często widzimy, że ktoś biegnie dla kogoś – chorego, niepełnosprawnego, potrzebującego. Jednak pan Stanisław biegnie dla kogoś, kogo z nami już nie ma. Dla swojej córki Justyny. Poznałam ją kilkanaście lat temu, była dziewczyną Mateusza – mojego znajomego z liceum. Mati – jak to artystyczna dusza (jego prace możecie zobaczyć tu) – jest na maxa wrażliwy. Justyna była (jest) jego wielką miłością. Zawsze uśmiechnięta, towarzyska, lubiąca koty – Justysia. Wieść o jej chorobie zaskoczyła nas wszystkich. To był rok 2014. Szybka diagnoza – rak piersi z przerzutami, szybka chemia, szybka…Wszystko działo się bardzo szybko. Ostatni raz rozmawiałam z nią na 2 dni przed urodzeniem Zosi. Potem macierzyństwo totalnie mnie pochłonęło. W sierpniu 2015 roku dostałam tą najgorszą wiadomość – Justyna odeszła. Jej pogrzeb to jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w moim życiu. W brzuchu już była Oliwka, a ja widząc rodzinę Justysi nad jej trumną, nie mogłam się opanować. To mogła być każda z nas! Tym bardziej, że miałam za sobą kontakt z rakiem, radioterapią, szpitalami…
Impuls
Jako mama dwóch córeczek, trenerka judo i PewnaSportu, mam dosyć mało wolnego czasu. Jednak jako emerytowana judoczka potrzebowałam jakiejś motywacji, jakiejś zmiany. Rozpoczęłam treningi bjj, gdzie przypominam sobie elementy parteru i “turlam się” po macie. Jednak czegoś mi brakowało – rywalizacji. Wiem, oczywiście, że nie wygram biegu, ale chodzi mi o walkę z czasem i własnymi słabościami – lenistwem, wymówkami. Do tego bieganie ma mnóstwo innych korzyści: pomaga radzić sobie ze stresem, odchudza, poprawia pamięć i oczywiście, jak każda aktywność sportowa – pobudza wytwarzanie endorfin, które uwielbiam :). Kiedy wahałam się czy zapisać się do białostockiego półmaratonu, zobaczyłam na liście pana Stanisław. Nagle endorfiny, chudnięcie czy brak depresji przestały się liczyć. Poczułam, że chcę wystartować w tym biegu. Dla siebie, dla niego i dla niej.
Wsparcie
Biegam. Kiedy tylko mogę – biegam. Idzie mi, delikatnie mówiąc, średnio. Z 3 treningów, które zaleciła mi najlepsza trenerka na świecie – Weronika – udaje mi się zrobić góra 2. Tempo jest mało zadowalające, jednak widzę postępy. Kiedy mam gorszy dzień z pomocą przychodzi mój mąż. Pozostało trochę czasu – postaram się dać z siebie wszystko. Moje treningi wrzucam na InstaStories – możesz je śledzić i mi kibicować. To mi się bardzo przyda. A już teraz proszę o doping na trasie, kroplówki po drodze i życzenie powodzenia!
Bardzo kibicuję, bo cel szczytny, a ja też kiedyś przeżyłam ekstremalne doświadczenie (bieg w sztafecie na 250 km przez 24h, podczas którego przebiegłam łącznie 42 km) i cudownie je wspominam. Sama zresztą też pomału wracam do biegania, bo zapisałam się na Reebok Powerun by Runmageddon 14 kwietnia.
Bardzo kibicuję, bo cel szczytny, a ja też kiedyś przeżyłam ekstremalne doświadczenie (bieg w sztafecie na 250 km przez 24h, podczas którego przebiegłam łącznie 42 km) i cudownie je wspominam. Sama zresztą też pomału wracam do biegania, bo zapisałam się na Reebok Powerun by Runmageddon 14 kwietnia.
Wow! Pięknie – 42 km! Trzymam kciuki 🙂
Ale to w sztafecie, więc trochę inaczej niż ciurkiem, choć 24h na nogach. Powrót łagodny raczej nie będzie, bo mam niecałe 7 tygodni do biegu, a zaczynam praktycznie znowu od zera.
Ja mam 11 tygodni. Damy radę!
Innego wyjścia nie ma 😉
Będę dopingować 🙂
Ps. Wiem też gdzie zaglądać kiedy braknie mi motywacji 🙂
Pozostaje tylko kibicować…chciałabym wrócić do biegania, ale niestety zdrowie nie pozwala. Jednak pomagam w inny sposób 🙂
Dobro wraca – pomagaj 🙂
Biegać powinno się dla siebie a inna kwestia kto nas do tego zmotywuje?
Pewnie, dlatego pytanie w tytule ma charakter pytania retorycznego 🙂
Podziwiam takie osoby jak Ty. Oczywiście, ze kibicuję, ściskam kciuki i wierzę, że dasz radę!!!
Ogromnie podziwiam, a kciuki oczywiście trzymam z całych sił i powodzenia życzę 🙂
Dziękuję!
Ze smutkiem czytałam tą historię, skłania do wielu refleksji. Niemniej, trzymam kciuki za Twój sukces! Biegnij dla siebie!
Sama traktuję ten bieg jako przejście pewnej granicy. Kciuki się przydadzą!
Trzymam kciuki, bo cel bardzo szczytny.
Podziwiam, dopinguję i życzę powodzenia 🙂
Serdecznie Ci kibicuję! 🙂 Super, że robisz to nie tylko dla siebie 🙂 Życzę udanej rywalizacji 🙂