Marzy mi się chwila jak w reklamie kawy – wszystko spowalnia, dzieci są jakieś ciche, a ona jest tak dobra, że zapominam o całym świecie…
Rzeczywistość jest nieco inna. Najzwyczajniej nie ma czasu na długotrwałą degustację czarnego napoju bogów. Dlatego, skoro nie mogę celebrować tej chwili – postanowiłam pić ją raz dziennie, ale świadomie. Kiedyś nie zastanawiałam się nad jej pochodzeniem, drobnością, konsystencją czy temperaturą. Kiedy zaszłam w ciążę nawet na chwilę ją odstawiłam. Jednak to uzależnienie wraca – długo nie wytrzymałam. Teraz pijemy 1 góra 2 kawy dziennie. A jak ją przygotowuje?
Ekspres jest passe.
Długo piliśmy kawę z ekspresu. Jednak coś w niej było nie tak. Próbowaliśmy wielu jej rodzajów, aż w końcu postanowiliśmy wywalić sprzęt, który zajmował pół blatu w kuchni. I to właśnie wtedy usłyszeliśmy w podcaście “Więcej niż zdrowe odżywianie” o alternatywnych sposobie parzenia kawy. Nie potrzebujesz do niego prądu ani skomplikowanego sprzętu. Twój pomocnik to szklane naczynie, odpowiednie filtry i oczywiście ona w roli głównej – kawa.
Krok po kroku
Przy okazji zmiany sposobu parzenia kawy odkryliśmy, że świeżo mielona kwa jest o wiele smaczniejsza niż ta zmielona już dawno. Dlatego mielimy ją systematycznie, po trochu i niezbyt drobno. W naszej metodzie parzenia to istotne. A jak obchodzić się z Chemexem – bo tak nazywa się owy sprzęt do parzenia? Filtr papierowy zalewamy wrzątkiem, w celu usunięcia posmaku papieru, po czym naczynie płuczemy. Wsypujemy odpowiednią ilość kawy. Woda zalewania kawy powinna być w okolicy 90 stopni Celsjusza. I tu ciekawostka – zalewamy ją wodą, ale w bardzo małej ilości. Po co? Otóż pierwszy kontakt z wodą otwiera kawę, wydobywa z niej smak i aromat (całość trwać powinna ok 30 sekund). Następnie zalewamy ją jednostajnym strumieniem, powoli, z wyczuciem ale nie dłużej niż 2 i pół minuty – to taki optymalny czas parzenia.
Chwila przyjemności
Żadna ze mnie baristka, do tego wiem, że każde uzależnienie jest złe. Jednak kawa to wyjątek, jest w niej coś niezwykłego. Rzadko trzymam się wyznaczonych parametrów, nie ważę kawy, nie sprawdzam temperatury wody, którą zalewam kawę. Do tego często piję kawę już wychłodzoną (każda matka małego dziecka wie o czym piszę). Ale nie odpuszczam i wiem, że kiedyś nadejdzie moment, kiedy usiądę z córkami i z przyjemnością wypijemy razem kawę.
Kocham kawe,ale ogólnie cukier mi szkodzi mleko też, wiec pije ja od swieta. Najczęściej z dodatkiem mleka kokosowego wlasnej roboty, lub z olejem kokosowym (nieszczelne jelita i zepsuta autoimunologia organizmu). Parze w kawiarce,ale marze o dobrym ekspresie. Lubie wyłącznie kawe mielona,100%arabica – ukochany gatunek jest nieco egzotyczny i kosztowny. Zdarza mi sie zamowic latte na roslinnym na mieście, ale kawka parzona w domu smakuje najlepiej.